Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
369
BLOG

Smoleńsk #1

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 1

Minęły dwa lata.

Od katastrofy nie napisałem na jej temat ani jednej notki. Nie żebym nie miał o czym. Po prostu nie chciałem aby niosły mnie emocje choć pomijając wzgledy pozamerytoryczne, czysto ludzkie, często powodowane wrzutkami materiałów z nieweryfikowalnyh źródeł rzeczowych wątków było tyle, że można było śmiało wysmażyc notek i setkę. Co wielu dziennikarzy zawodowych i społecznych uczyniło.

Było to tym prostsze, że cała sprawa od samego początku pachnie nieprzyjemnie najdelikatniej rzecz ujmując. A oficjalne publikatory przez długi czas karmiły nas masą bredni, od pancernej brzozy zaczynając na pijanym generale Błasiku znalezionym w kokpicie (choć o ile wiem do dziś nie wiadomo gdzie sie podział kokpit) kończąc.

Ale wstrzymywałem się. Czekałem az będzie wiadomo coś więcej. Rzeczowo, konkretnie. Aby nie taplać się w metnej wodzie domyslów i stanąc na twardym gruncie argumentu.

I po dwóch latach od katastrofy jest problem, bo konkretów nie ma. W kazdym razie nie takich, jakich wyglądałem. Ba, ubywa ich. Bo na miejsce seryjnie obalanych wirtualnych konkretów dostarczonych nam przez MAK i rząd III RP - o generale Błasiku, o naciskach, o tytanowej brzozie, o przekopaniu terenu katastrofy na głębokość jednego metra, o rzetelnej sekcji zwłok ofiar, o wysokoscioomierzu, o idiocie ze sklonnościami samobójczymi za sterami Tupolewa a ostatnio nawet i to, że na lotnisku Siewiernyj nie było żadnej aparatury pozwalającej kontrolerom lotów na monitorowanie podchodzącego do ladowania samolotu nie pojawiaja się żadne nowe. Lista pytań miast się kurczyć - rośnie. Watpliwości miast ubywać - przybywa. Efekt jest taki, że zadnej teorii, żadnego hipotetycznego scenariusza zdarzeń z 10/04/10 nie mozna pominąć. I jak tu merytorycznie dyskutować?

Jakimi argumentami sie podpierać?

Co przyjąć za pewnik?

Jak na razie pewne jest jedno - Katastrofa w Smoleńsku tonie we mgle. Mgle kłamstw, wirtualnych faktów i wrzutek bez znaczenia adresowanych do co bardziej bezmyślnej części odbiorców mających na celu najwyraźniej zmęczenie publiczności i zniechęcenie jej do interesowania się tematem. Mgle kłamstw tak bezczelnych, że nie sposób nie reagowac na nie emocjonalnie. To jest jedna z tych spraw, wobec których jedynie łajdak nie byłby furiatem. Ale pewne jest jeszcze coś: Chociaż nie znamy szczegółów tragedii, choc nie wiemy czy 96 osób na pokładzie prezydenckiego Tu-154 padło ofiarą zamachu czy wypadku, choć nie wiemy jakie - w przypadku wariantu zamachu - były motywy zbrodni i kto mógłby je mieć wiemy jedno: Wiemy z grubsza, kto kłamie. I tego dziś należy się trzymać - nici kłamstw. Bo podobnie jak to ma miejsce w przypadku zbrodni także kłamstwo ma motywy. Nie klamie się bez powodu.

I następstw.

Bo następstwa polityczne sa moim zdaniem nieuniknione. Tak było kiedyś - nie wierzę bowiem, ze katastrofa w Gibraltarze nie miała niczego wspólnego z konferencją teherańską gdzie sowietom zagwarantowano Kresy.

I teraz też będą. Prędzej albo później.

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka