Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
1125
BLOG

Sawicka pod celą czyli błąd w Matrixie.

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 16

 Sporo ostatnio pisze się o skazaniu Beaty Sawickiej która jak wszyscy zapewne pamietamy, została ofiara uwiedzenia i prowokacji ze strony CBA. pamiętamy to doskonale, bo przecież chyba kazdy widział zapłakane oblicze członkini partii-za-chwilę-rządzącej i łamiący się głos jej skrzywdzonej niewinności - w końcu podobnie jak Barbara Blida padła ofiarą złamania przez PiS Konstytucji RP. Nie, nie tej wielostronicowej, opublikowanej na stronach Sejmu, Prezydenta i gdzie tam jeszcze da się ją opublikować. Nie tej gwarantującej społeczną gospodarke rynkową opartą na sprawiedliwości społecznej zamiast kapitalizmu, prawo kazdego obywatela do bycia inwigilowanym na kazdym kroku i prawo kazdego komunistycznego donosiciela do pozostania anonimowym ale tę drugą, te własciwą, niepisaną, krótką, zwięzłą i wyczerpującą kwestie stosunków pomiędzy przedstawicielami kast uprzywilejowanych, którą wyartykułował Stanisław Michalkiewicz na jednym ze swych odczytów:

"My nie ruszamy Waszych, wy nie ruszacie Naszych"

I do tej pory funkcjonowało to znakomicie, za modelowy przykład niech służy praca pani minister Piwnik (powołanej przez Leszka Millera - SLD) przy "wyjaśnianiu" afery FOZZ która jak pamiętamy gruchnęła za rządów "pre PO" która zakończyła się pełnym sukcesem - skazaniem płotek. Pieniądze się nie znalazły. Okoliczności śmierci Michała Falzmanna i Waleriana Pańki oraz policjantów którzy pierwsi przybyli na miejsce katastrofy limuzyny Pańki także nie zostały wyjaśnione, ale wyroki zapadły - Grzegorz Żemek i Joanna Chim zostali skazani za FOZZ i za inne oszustwa co w przypadku Chim zaowocowało przedterminiowym zwolnieniem w roku 2008 - niemniej sprawiedliwości stało się zadość, w końcu żyjemy w państwie prawa a nie w jakimś postkolonialnym bantustanie, nieprawdaż?

Potem przyszła afera Rywina. Wiecie, ta, kiedy Rywin sam siebie i we własnym imieniu wysłał do Michnika po dotację. Michnik co prawda okazał się człowiekiem łagodnego serca i przez pół roku przemawiał Rywinowi do rozsądku, ale w końcu doszedł do barejowskiej konstatacji: "cham sie uprze i mu daj" i wobec kleski programu "recocjalizacji ad hoc" zmuszony był napisać artykuł. I Rywin - jak poprzednio Żemek i Chim tez dostał co mu się nalezało.

Sprawiedliwie.

A potem przyszedł PiS i sprawy Blidy, Leppera i Sawickiej. Nie jak dotąd okołopolitycznych "cwaniaczków" ale ludzi będących w jądrze wydarzeń politycznych kraju.

O Barbarze Blidzie i Lepperze napisano juz chyba wszystko, zreszta w moim odczuciu te osoby nie były tak zanczące w świecie polskiej "polityki" jak Beata Sawicka - pochodząca z Dolnego Śląska, z "twardego jądra PO", wcześniej wraz z Mirosławem Drzewieckim instruująca robiących za "słupy" (czyli udostępniających swe rachunki bankowe na przelewy za fikcyjne zlecenia) studentów w czasie śledztwa które wszczęto za rządów PiS w sprawie... Okradania PO! I co ciekawe, wysocy wówczas rangą członkowie PO, bo przecież ani Sawicka ani Drzewiecki to nie były hetki-pętelki robili co można aby winni nie zostali znalezieni (a ponoć głównym podejrzanym w tej sprawie był osobisty sekretarz Grzegorza Schetyny, Marcin Rosół (tak tak, ten sam).

Tak więc widzimy, iz Beata Sawicka to nie był byle kto.

I oto nagle zjawił się u niej nieznany młodzieniec który złamał jej serce, uwiódł a na koniec dał harmonię pieniędzy na załatwienie sprawy.

Po czym założył obraczki. Nie, nie złote na serdeczny paluszek posłanki jedną a na swój drugą. Na nadgarstki. Złączone łańcuszkiem. Hartowanym.

I wtedy gruchnęła afera. Dlaczego? Tu juz zaczynają się moje domysły. Pierwsza sprawa to czas: kampania wyborcza 2007. Czas nie był szczególny do przeprowadzenai tego typu akcji biorąc pod uwagę, że z aresztowaniem podejrzanego o korupcję Tomasza Lipca czekano do po wyborach czego opinia publiczna, abstrahując od faktu że na ludzkich nizinach też kazdy orze jak może nie przegapiła. Ale to drobiazg: Wazniejsze moim zdaniem jest cos innego - otóż według mnie kazdy, kto wchodzi w korupcyjny interes ma odsiadkę wkalkulowaną w koszty. Jak pisałem - żyjemy w państwie prawa a nie w bantustanie. Cala sztuka polega na tym, że jak juz wpadniemy i dostaniemy te 3-5 lat do odsiedzenia, to mamy z biznesu zachomikowane tyle, że do końca życia starczy nam i naszej rodzinie. Czyli pełne zabezpieczenie na przyszłość, a później, po wyjściu z paki (oczywiście przedterminowym za dobre sprawowanie lub w ramach ułaskawienia) możemy spokojnie zrezygnowac z uprawiania polityki bo mamy środki i możemy byc rentierem albo załozyć jakis lukratywny biznes, zwłaszcza że znajomości i kontakty zostaja takie, jakie były.

I tu pojawia sie tytułowy błąd w Matrixie, czyli osoba Mariusza Kamińskiego który cały mechanizm tego typu akcji ustawił w taki sposób, aby do kasy firmy wróciło tyle samo pieniędzy ile z niej wyszło na "kontrolowany zakup". Czyli z całej tej afery Sawickiej nie zostało nic, a w ramach premii trzy lata odsiadki i grzywna.

Granda a nie organy ścigania, prawda?

Totez nie dziw, że po recydywie, czyli hazardowej gdzie znów główne role odegrały kluczowe osoby PO i żeby było śmieszniej - znów z Dolnego Śląska (polecam rozmowę z Grzegorzem Braunem na temat "Układu Wroclawskiego") trzeba było z Kamińskim zrobić porządek.

Żeby nie było więcej ans...

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka