Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
38
BLOG

Tarcza - a ja wcale nie jestem pewien...

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 12

Dziś publikatory poinformowały, że USA sonduje czy oprócz radaru nie dało by się na terytorium Czech umieścić także wyrzutni antyrakiet sugerując, iż zamierzają pominąć Polskę w planach budowy systemu THAAD. Informacja ta wywolała sporo komentarzy, głównie takich, że Amerykanie w ten sposób naciskają na oporny polski rząd. Moim zdaniem nie jest to bluff.

Dlaczego?

Ano dlatego, że obecnie rządząca PO jest przeciwna instalacji systemów Tarczy Antyrakietowej w Polsce choć politycy tej partii mówią coś zupełnie innego. Oficjalnie chodzi o warunki budowy jednak kto uważnie obserwuje wydarzenia i potrafi łączyć strzępy informacji w całość ten wie, że nie to jest problemem. Problemem jest kwestia zachwiania status quo. Polska jest częścią rosyjskiej strefy wpływów i kto sądził że po 1989 roku czy też po naszych akcesjach kolejno do NATO i UE cokolwiek się w tej materii zmieniło jest w dużym błędzie. Polska wchodząc do NATO i UE nie wyszła z Układu Warszawskiego i RWPG (które oficjalnie nie istnieją), ona wraz ze wschodnimi landami Niemiec i resztą ex-KDLi wprowadziła do UE i NATO Rosję. Można powiedzieć, że podobne jest to do zębatej przekładni w której Polska i pozostałe kraje pełnią rolę zębów - pytanie tylko które z kół napędza silnik a które kręci się tak jak je to sąsiednie napędza.

Coś mi się zdaje że to zachodnie koło nie jest kołem napędowym.

Amerykański projekt rozmieszczenia Tarczy na terytorium Polski i Czech jest niczym innym, jak wrzuceniem kamienia w tę zębatkę, rozsprzęglenia jej, powybijania jej zębów. Rosja napędzająca swoją stronę jest tego całkowicie świadoma. I broni się. A "ich człowiek w Warszawie" powiedział swego czasu wprost: "To nie jest nasza sprawa, rozmawiajcie pomiędzy sobą" czym w sporze dwóch rottweilerów - amerykańskiego i rosyjskiego sprowadził Polskę do roli kości.

I rozmawiali.

Kiedyś w takich rozmowach Rosja zaproponowała, aby USA umieściły urządzenia w Azerbejdżanie co było oczywiście dla strony amerykańskiej nie do przyjęcia, obecnie wysunęła równie absurdalną propozycję: Propozycję nieustannej obecności rosyjskich wojskowych na terenach przyszłej amerykańskiej bazy. Jak pisałem w poprzedniej notce na temat Tarczy (odsylam do tagów): Oni - a w ślad za nimi równierz nasz (tj. PO) rząd nie mówią otwarcie "nie" ale żądają zaporowej ceny, całkiem jak prezes klubu w obliczu oferty kupna najlepszego gracza. Rosja po prostu nie chce wypuścić Polski ze swojej strefy wpływów i ze swego punktu widzenia wcale się Rosjanom nie dziwię. Dziwi mnie i przeraża, że rząd RP także najwyraźniej tego nie chce. Nad pobudkami zaś nie chcę się rozwodzić. raz, żeby się nie denerwować dwa - że w sumie to bez różnicy. Ba, nawet wolałbym się dowiedzieć że to zdrajcy na usługach Moskwy niż że chcieli dobrze.

A wyszło jak zawsze...

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka