Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
401
BLOG

Jak pies do jeża

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 13

Awantura wokół książki "Lech Wałęsa a SB" autorstwa Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza rozpaliła do białości zarówno pro lustratorów jak i ich przeciwników. Słowne utarczki w pewnym momencie stały się niezwykle emocjonalne a najbardziej pokiereszował się nimi sam były Prezydent Lech Wałęsa. Już samo to świadczy o tym, że problem bezpieki i jej kapusiów jest poważny, swoje dorzucili "Trzej Kumple" wyemitowani przez TVN. Zwłaszcza jego końcowy, podsumowujący fragment gdzie padają słowa oficera SB: "To dzięki nim Polska dziś jest taka jaka jest, to dzięki ich działalności mogę tu prowadzić biznes" a gdy pada pytanie: "Czy mając dzisiejszą wiedzę został by Pan drugi raz oficerem SB" bezpieczniak wybucha śmiechem i odpowiada że to jest bardzo dobre pytanie.

Jak można to rozumieć?

Zwłaszcza w świetle słów: "Oni wiedzą do kogo zadzwonić aby żona wygrała przetarg". To jest właśnie to, otake Polskę walczyli. Polskę dla esbeków, Polskę która NIGDY nie miała być Polską kapitalistyczną (a jak w "Polactwie" napisał RAZ kapitalizm to ustrój gospodarczy który buduje się z Biblią w ręku bo on bazuje na uczciwości i słowności) ale republiką bananową - wszak w Konstytucji RP stoi jak byk: "Art. 2.: Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej" a do tego: :Art. 20.: Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej." Konia z rzędem temu, kto mi wyjaśni jak to ma wyglądać w praktyce i co to ma wspólnego z kapitalizmem? I co to w ogóle jest ta "sprawiedliwość społeczna"?

Ale wróćmy do tematu. Zapoznanie się z pracy Gontarczyka i Cenckiewicza oraz "Trzema Kumplami" nasunęło mi niewesołe refleksje na temat dezubekizacji, dekomunizacji czy lustracji. Powiedzmy sobie otwarcie: W obecnej sytuacji prawnej (ryki agentury wpływu pomijam) dobranie się do zadów ubekom i ich kapusiom przypomina tytułowe dobieranie się psa do jeża. Niestety, ale do oczyszczenia Polski potrzeba nieco bardziej kompleksowych środków niż oświadczenia lustracyjne, sądy lustracyjne to kpina a pozbawienie byłych bezpieczniaków emerytur mundurowych czy przywilejów to mrzonka.

Dlaczego?

Bo etatowi legalnie służyli legalnemu rządowi a kapusie legalnie im donosili. To była uznana władza utrzymująca stosunki dyplomatyczne ze światem, także świat utrzymywał na naszym terytorium swoje ambasady, SB strzegła tej władzy a TW działali na rzecz Państwa. Fakt, że komunistycznego - ale legalnego. Do dziś legalnego. Co w takim układzie można im zrobić? Jak złamać im kariery czy odebrać generalskie emerytury nie łamiąc prawa i nie zniżając się poniżej ich poziomu? Przecież w obecnej sytuacji prawnej jedyną efektywną drogą do uwolnienia kraju od tych ludzi jest przewrót! Z drugiej strony - TW: Każą sobie udowadniać że współpracowali, żądają procesów w trybie karnym - z jakiej racji? Przecież byli na legalu, to opozycja popełniała przestępstwo występując przeciwko legalnemu rządowi! Tymczasem byli TW zachowują się jak by robili coś nielegalnego i każą sobie udowadniać praworządność podczas gdy opozycjoniści w rodzaju Andrzeja Gwiazdy chodzą z podniesionym czołem choć władza III RP nie kiwnęła palcem aby usankcjonować ich walkę po tym jak przejęła PRL z całym dobrodziejstwem inwentarza: Partyjniakami, esbekami, kapusiami, archiwami i masą innych mniej lub bardziej użytecznych sprzętów które teraz leżą w chałupie i zawalają. Lub wręcz śmierdzą tak, że odświeżacz powietrza nie pomaga. Dlaczego tego nie robią? Dlaczego skupiają się na uspokajaniu wyrzutów sumienia legalnych i praworządnych Bolków, Znaków, Fredów czy Leopoldów? Bycie świnią nie jest w Polsce karalne i nie przypominam sobie, aby gdziekolwiek było. Więcej: Zdarza się, że bycie świnią bardzo się w życiu przydaje i nikt nikogo z tego tytułu nie zamyka, wręcz przeciwnie - często otwiera drogę do kariery.

Więc o co tu chodzi?

W moim odczuciu o zaciemnienie obrazu. A fakt jest jeden, bezsporny: Pomimo tysięcy ofiar jakie kosztowała działalność komunistów w Polsce od 17 września 1939 roku do chwili obecnej w zasadzie nie znalazł się nikt, kto tak naprawdę, bez gierek i udawania spróbował by uznać PRL za państwo zbrodnicze. W moim odczuciu WYŁĄCZNIE ustawa uznająca PRL na nielegalną a jej organy za przestępcze może dać do ręki narzędzia umożliwiające odsunięcie byłej nomenklatury w cień i odebrania jej wpływu na kraj - pisząc o wpływie mam na myśli wpływ większy niż ten, jaki ma przeciętny wyborca przy wyborczej urnie. Bez uznania PRL za państwo zbrodnicze nie da się przeciąć nici wzajemnych powiązań i układów. Wciąż wystarczy jeden telefon by córka dostała się na studia a żona wygrała przetarg, wciąż z ręki "nieznanych sprawców" giną podejrzani, świadkowie i skazani winni poważnych przestępstw, wciąż sądy tną głupka przy osądzaniu zbrodni komunistycznych - bo jak inaczej nazwać wymóg powołania na świadka Margaret Tchatcher? Albo Zbigniewa Brzezińskiego? Dobrze, że sąd nie zagalopował się i nie wezwał na świadka krzaczastobrewkiego Lońkę... Czy są podstawy do uznania PRL za państwo zbrodnicze? Wszak obrońcy obecnych porządków będą powoływali się na to wszystko co napisałem powyżej: na obronę legalnego rządu przed zamachem. 1956, 1968, 1970, 1981 - walka z awanturnikami i wichrzycielami, częstokroć finansowanymi przez obce wywiady - wiadomo, Solidarność miała wsparcie finansowe i sprzętowe z USA i komuna może to wykorzystać. Sprawa będzie mętna i jej odbiór społeczny może być negatywny - a co jest gorszego w demokracji od negatywnej opinii publicznej? Z tego też powodu wydarzenia z lat 1944-nadal traktował bym jako materiał wspierający a jako na głównych skupił bym się na wydarzeniach z lat 1939-1944 a więc z lat, kiedy komuniści działali na terenie najpierw zajętych przez Sowietów kresów a poźniej, po przerzucie działaczy PPR na teren Generalnej Gubernii także i tutaj, na terytorium obecnej Polski.

Dr. Bogdan Musiał i Piotr Gontarczyk w 2002 roku udzielili wywiadu Rzeczpospolitej w którym opowiadali o początkach PPR - partii namaszczonej przez Komintern, której działacze byli przygotowywani przez Stalina do przejęcia władzy w Polsce już od lata 1941 roku - pasjonujące lektura. Dowiadujemy się z niej, że Marceli Nowotko, Paweł Finder czy Bolesław Bierut byli szkoleni w ośrodkach NKWD najpierw w Puszkino a później w Kusznarenkowie koło Ufy. Że PPR utworzyli Stalin z Dymitrowem co szef Kominternu zanotował w jednym ze swych dzienników:

"Będzie lepiej założyć Polską Partię Robotniczą z komunistycznym programem. Partia komunistyczna odstrasza nie tylko obcych, lecz także niektórych z tych, którzy z nami sympatyzują. Na aktualnym etapie - streścił dalej słowa Stalina - walka o wyzwolenie narodowe. Jednak samo przez się jest zrozumiałe, że to nie będzie partia typu Labour Party".

I faktycznie nie była. Najpierw w ramach walki o władzę na polecenie najprawdopodobniej Mołojca, twardogłowego stalinowca zamordowany zostaje tęskniący za radziecką ojczyzną ("Po puszczeniu motorów w ruch zaczęliśmy na pożegnanie naszej sowieckiej ojczyzny śpiewać pieśń 'Sziroka strana maja radnaja'") Nowotko, później kierownictwo PPR nakazuje likwidację Mołojca a w międzyczasie większość "Grupy inicjatywnej" PPR organizuje w Warszawie siatkę agenturalną NKWD jednocześnie zwalczając - zgodnie z wytycznymi Ponomarienki - Delegaturę Rządu na Kraj i Armię Krajową.

Nad Ponomarienką należy się przez chwilę zatrzymać, bo postać to ciekawa. Pantelejmon Ponomarienko był gensekiem Komunistycznej Partii Białorusi a w czasie wojny szefował sowieckiej partyzantce operującej na Białorusi i północno-wschodniej przedwojennej Polsce która otrzymała zadanie neutralizować i rozbrajać polskie oddziały partyzanckie a w razie oporu - likwidować je rękami własnymi bądź hitlerowców. W tym celu wierne Stalinowi oddziały i siatki szpiegowskie podjęły ograniczoną współpracę z Gestapo denuncjując akowców, ale nie tylko - zgodnie z memorandum Ponomarienki celami PPR było też fizyczne wyniszczanie społeczeństwa polskiego rękami hitlerowców, m.in. poprzez wywołanie jak najszerszej i jak najgwałtowniejszej wojny partyzanckiej obliczonej na niemiecki odwet.

Te właśnie działania były podstawowymi działaniami PPR w ciągu pierwszego roku działalności w Polsce - grupa inicjatywna wylądował a w Wiązownie 5 stycznia 1942 roku. Więcej informacji na temat Polskiej Partii Robotniczej (która jak widać nie była ani polska ani robotnicza) można znaleźć w książce autorstwa Piotra Gontarczyka pt. Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944 a także w Naszym Dzienniku:

http://www.naszdziennik.pl/bpl_index.php?typ=ip&dat=20070831&id=ip12.txt

To jest właśnie ten rodowód. Takie są początki wladzy robotniczo-chłopskiej w Polsce. Władzy, która od początku stawiała na prowokatora, konfidenta i szuję - nic dziwnego, że te profesje tak się pod jej rządami rozwinęły i dopóki nie upadną nie upadnie w Polsce komunizm. Czy trzeba czegoś więcej aby podjąć odpowiednie decyzje? Czy znajdzie się władza dość prawa by się za to wziąć i dość mocna by to ukończyć? Bo bez tego - jak pies do jeża...

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka