Ostatnimi czasy w internecie karierę robi bardzo sympatyczna fotka i jeszcze sympatyczniejszy filmik o Premierze Tusku. Premier siedzi na trybunach stadionu gdańskiej Lechii (znając Jego kibicowskie upodobania a i po szaliku na szyi sędziego Milewskiego wnosząc) i ze skupieniem obserwuje boiskowe wydarzenia. Później chyba pada bramka, z zachowania Donalda Tuska wnosząc - skupione oblicze rozpromienia się i Premier zaczyna przybijać "piątki" z siedzącymi wokół Niego osobami.
Donald Tusk jest łatwo rozpoznawalny. Sędzia Milewski także.
Tylko że nie daje mi spokoju jedno podstawowe pytanie: Czego to zdjęcie i ten filmik ma dowodzić? Że panowie widoczni na materiale się znają? To oczywiste już od jakiegos czasu. Że przybijają z sobą "piątki"?
No litości, nieraz byłem na Legii i nieraz po golu dla "Wojskowych" przybijalem "piątki" z siedzącymi wokół mnie osobami. A są mecze, na których "piątka" to lajcik bo ludzie rzucają się sobie w objęcia - jak chocby po golu Fedoruka w słynnym "finale ligi" - krwawym horrorze z Górnikiem Zabrze 15.06. 1994 roku.
Tak więc nie widzę w całej sprawie niczego wielkiego ani odkrywczego. A co widzę?
Ano widzę medialną wrzutkę na ocieplenie wizerunku widocznych na zdjęciu osób. Swoje chlopaki, żyją piłką, kibicuja kulturalnie w przeciwieństwie do kibolii z Żylety. Nie ma żadnego ryzyka - mleko i tak się wylało, relacje wyszły na jaw dzięki Samuelowi Pereirze więc jeżeli już pies nas złapał zębami za rękę to mu tę rękę wepchnijmy w pysk głębiej. Niech ma zajęcie.
A z drugiej strony poprawimy matką Madzi. Macie igrzyska to się bawcie. A deficytem, dlugiem publicznym i spadającym na łeb na szyje PKB się nie zajmujcie bo od tego są mądrzejsi.