Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
242
BLOG

Notka wytęskniona czyli słówko o świadomości Polaków

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 0

Długo czekałem aby napisać te notkę - wcześniej nie mogłem, bo wcześniej żadna sondażowa nie chciała dać PiS-owi jakiejkolwiek, choćby małej przewagi nad PO a w takiej sytuacji trudno mówić o istocie instytucji zwanej sondażownią - grozi zakrzyczeniem, zarzutem frustracji i czego tam jeszcze kto sobie życzy. Do prezentacji poglądu muszą być spełnione pewne kryteria, zaistnieć pewne okoliczności. I takie okoliczności właśnie zaistniały. A nawet skumulowały się, bo zanim jeszcze nastał "ten dzień" w sieci zrobiło się głosno o inicjatywie "Zmieleni" Pawła Kukiza promującej Jednomandatowe Okregi Wyborcze.

Ale po kolei.

Europoseł Janusz Wojciechowski na swoim blogu napisał był w dniu dzisiejszym tak:

Padły jak muchy dwa mity dotyczące PiS

(...) Oba te mity padły wczoraj jak muchy – Prawo i Sprawiedliwość, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, ma już 39 procent poparcia, a to dopiero początek przełomu w świadomości Polaków.

Panie (euro)pośle! Obydwa wymienione przez Pana mity padły dlatego że powstały i obydwa padły za przyczyną tej samej maszynerii która je wykreowała a więc pchania ludziom do łbów ciemnoty wszelkimi możliwymi sposobami. Czy może Pan zaręczyć, że nadal nie pchają nam ciemnoty? Czy istnieje jakikolwiek (poza wyborami, które czekają nas w roku 2015) sposób weryfikacji doniesień, że oto na PiS gotowych jest głosować 39% uprawnionych do głosowania? Jaka jest gwarancja, że te wyniki sondażowe nie są - jak wiele innych dotąd - wzięte z czapki?


Moje zdanie jest takie: Publikacji sondaży należałoby zakazać. Po pierwsze dlatego, żeby pomóc ludziom mieć własne zdanie. Po drugie dlatego, że owe publikacje nie niosą z sobą niczego innego niż mieszanie wyborcom w głowach a politykom dostarczają tylko i wyłącznie nieuzasadnionego samozadowolenia, prowadzą do spoczynku na laurach a na to dziś, w sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Państwo Polskie na żadne samozadowolenia nie ma zwyczajnie miejsca. Nie ten czas, nie te realia. Pisze Pan o przełomie – o jakim przełomie można mówić po 45 latach PRL (chciałem napisać, że komunizmu, ale to miało tyle samo wspólnego z komunizmem co dzisiejszy biurokratyczny moloch z kapitalizmem – ot, dwa opresyjne oligopole, tylko w innych wdziankach a śmiem twierdzić, że tamten traktował ludzi poważniej bo wtedy za nieprawomyślność szło się siedzieć a dziś z nieprawomyślnych robi się idiotów) i dodatkowo 23 latach tzw. „Wolnej Polski”. Przełom? Okaże się przy urnach. Za trzy lata. Do tego czasu wszystko może się jeszcze dziesięć razy pozmieniać. I na pewno będą zmiany – bo jak mówi stara mądrość „wiele się musi zmienić żeby wszystko mogło zostać po staremu”. Pan zobaczy, ile trzeba było zmienić przy okrągłym stole i w Magdalence żeby nie tykać Jaruzelskiego, żeby nie ruszać Kiszczaka, żeby oficerowie prowadzący i ich konfidenci mogli spokojnie funkcjonować w nowych realiach. Przełomu nie było. A skoro wtedy przełomu nie było to jakiego przełomu oczekiwać teraz? Mamy utrwalone status quo którego wszyscy – od SLD z lewej do PiS z prawej - wydają się pilnować i tyle.

Druga sprawa w kontekście świadomości Polaków i ewentualnego przełomu w tejże (a także przy okazji watku zmian aby wszystko mogło byc po staremu) to akcja Kukiza. Sam Paweł Kukiz – cóż. Osobiście nic do niego nie mam, ale zastanawia mnie, dlaczego robi akcje promująca JOW-y akurat teraz, kiedy okazało się po „Eksperymencie Senat” z ubiegłego roku że ta opcja w Polsce nie działa wbrew zaklęciom jej orędowników. Kto ma pojecie o psychologii tłumu i komu idealizm nie przesłania zdrowego rozsądku ten wiedział od razu że to nie zadziała – wystarczy popatrzeć jak glosują ludzie i jakie batalie toczą się w partiach politycznych o jak najwyższe miejsce na liście wyborczej. Ogromnej grupie ludzi jest DOKŁADNIE obojętne czy dadzą krzyżyk Ferdkowi, Cycowi, Boczkowi czy Paździochowi – grunt, żeby był z ... (tu wpisz nazwę ulubionej partii). Nawiasem mówiąc zastanawiam się jak zamierzają to rozwiązać zwolennicy parytetów skoro jedynka na liście jest tylko jedna i może być na niej albo facet, albo babeczka ale nigdy razem :). Dalej – zwolennicy JOW twierdzą, że ten system glosowania umożliwi zaistnienie w parlamencie kandydatów niezależnych – no to rzućmy okiem na „Eksperyment Senat 2011”:

Miejsc do obsadzenia – 100

Mandatów PO – 63

Mandatów PiS – 31

Mandatów PSL – 2

Obywatele do Senatu – 1

Mandatów niezależnych – 3

Całe trzy mandaty niezależne, przy czym oceńcie sami niezależność Kazimierza Kutza, Marka Borowskiego czy Włodzimierza Cimoszewicza.

Kabaret.

Oczywiście można zaradzić – zakazać kandydatom informowania jaką opcje polityczna reprezentują ale wolę nie myśleć jakie to następstwa przyniesie bo z pewnością będą opłakane. Jak ja to widzę? Najpierw frekwencja – jak ludzie nie będą wiedzieli (a nie będą) na kogo głosować to:

a) nie pofatygują się do urny w ogóle – ma to swoje plusy

b) zagłosują na kogokolwiek. Na przykład na pierwszego na liście.

Tak więc dalsza konsekwencja to zdecydowana przewaga w parlamencie ludzi o nazwiskach zaczynających się na A jeśli listy będą alfabetyczne. Albo innych, jeżeli kryterium kolejności miejsc na liście będzie inne. W każdym razie całkowity przypadek, bo na moje oko tylko około 10% z tych co się na wybory fatygują ma jakiekolwiek pojecie o co w tej zabawie chodzi. Wiele osób idzie na wybory „bo może” - spotkałem się z takim argumentem. Inny argument: „Bo ja na te mordę już patrzeć nie mogę” - i idzie taki zagłosować na kogokolwiek, byle morda przegrała. Tyle że akurat morda zazwyczaj startuje z innego okręgu – i klops.

No to jak z tym przełomem?

Bo ja mówiąc szczerze – słabo to widzę. Słabiutko.
 

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka