Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
328
BLOG

Trotylowe ciasteczka w nitroglicerynowej polewie

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 2

Dostaliśmy własnie pyszny tytułowy medialny deserek - po wodzie brzozowej serwowanej do upojenia poprzednio dziś mamy wspomniane ciasteczka. Patrząc po aktywności dzinnikarzy, blogerów i uzytkowników portali społecznościowych (obydwu opcji) danie niezwykle smaczne i pożywne.

I mocno stymulujace intelektualnie.

Bo przeciez inaczej być nie może skoro salonowa twórczość na ten temat tak bardzo obrodziła.

Tymczasem chciałbym przypomniec wszystkim, że wrak Tu-154M-101 który uległ katastrofie 10.04.2010 roku na lotnisku w Smoleńsku wciąz znajduje sie w Smoleńsku. Pod troskliwym okiem Rosjan. I że dostep do niego maja wyłacznie osoby, które Rosjanie zgodza się tam wpuscić. I że osoby te badając wrak moga znaleźć tylko to, co Rosjanie im znaleźć pozwolą.

Cofnijmy sie w czasie do kwietnia 2010. Wieść o katastrofie była dla Polaków szokiem. W bólu po tragicznie zmarłych politykach (kazdej opcji), wojskowych, kombatantach, urzędnikach połaczyliśmy sie wszyscy. Krakowskie Przedmiescie wypełniły nieprzebrane tłumy ludzi chcących pozegnać prezydencką parę, i nie byli to wyłacznie zwolennicy PiS. Ba! Prorządowe media nagle zaczęły mówic ludzkim głosem ("nie pokazywalismy Prezydenta takim, jaki był naprawdę" - Rymanowski, TVN). Kogos musiało to bardzo zdenerwować.

Więc najpierw była awantura z Wawelem.

Potem z krzyżem.

Potem kolejne. Niczym dobrze wyrezyserowany spektakl. Raport Anodiny, raport Millera. Po drodze -  filmik ze strzałami. Wszystko, o co mozna się pokłócić.

A w miedzyczasie - nieudolne rzady ekipy Tuska której to ekipie katastrofa z 10.04 prawdopodobnie i paradoksalnie uratowała tyłki - czyli mandaty. Donald Tusk nadal jest premierem, Ewa "na metr wgłąb" Kopacz awansowała na osobe numer 2 w Państwie. Prezydenturę Bronisława Komorowskiego, a zwłaszcza sposób w jaki rozpoczął on namiestnikowanie przemilczę. Teraz, kiedy wszystko sie sypie i wychodzą na jaw kolejne afery a główna paria opozycyjna zaczyna zdecydowanie prowadzić w sondażach (mój stosunek do sondazy to całkiem inna para butów) nagle dostajemy kolejne porcje medialnej paszy: najpierw zdjęcia, teraz "ślady materiałów wybuchowych".

Po ponad dwóch latach od katastrofy, gdzie Tupolew przeleżał mnóstwo czasu pod gołym niebem, wystawiony na deszcz, wiatr, mróz, gdzie nie wiadomo kto sie przy nim kręcił i co robił.

Nie twierdzę, że informacja o materiałach wybuchowych to kłamstwo.

Nie twierdzę, ze prokuratorzy źle wykonują swoje obowiazki.

Po prostu nie wierzę w to, że w tej sprawie cokolwiek dzieje się w sposób niekontrolowany. Że coś Rosjanom umyka. Że czegos nie dopatrzyli, że pozwolili na wyciek jakichs waznych informacji. Czego jak czego, ale profesjonalizmu rosyjskim słuzbom odmówic nie sposób. Zwłaszcza jeśli chodzi o ochronę swoich tajemnic. I tworzenie fałszywych, nieweryfikowalnych  tropów. Dlatego tez do kazdej nowej informacji dotyczacej smoleńskiej tragedii podchodzę z najwiekszym dystansem. Ilość przesłanek zrobiła się tak wielka, ze łatwo się w nich zgubic a o to najwyraźniej chodzi. Możliwosci weryfikacji - praktycznie żadnych. I oni dobrze o tym wiedzą. Poczekają az skończymy sie żreć o te kość i natychmiast rzucą następną.

Powiem wprost: Wciąż nie wiadomo co i dlaczego cisnęło rządowym samolotem o skraj smoleńskiego lotniska.

Mam nadzieje, że kiedys sie dowiemy.

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka